Duże zmiany. Takim składem jak dziś Polacy jeszcze nie zagrali
W Pradze zobaczymy nową drużynę, bez dotychczasowych liderów, która ma za sobą największą aferę w tym wieku. Robert Lewandowski niespodziewanie odniósł się do niej. Mecz Czechy - Polska o godzinie 20.45.
To, co wydarzyło się dobę przed meczem z Czechami, było dla wszystkich dużym szokiem. Nikt nie spodziewał się na konferencji prasowej Roberta Lewandowskiego. Gdy kapitan reprezentacji pojawił się w korytarzu prowadzącym do sali z przedstawicielami mediów, momentalnie zapadła cisza.
To była dobra decyzja kapitana kadry, na pewno potrzebna, bo "afera premiowa" żyła swoim życiem od prawie czterech miesięcy. Tyle czasu upłynęło od odpadnięcia Polski z mundialu w Katarze. Można się zastanawiać i analizować, czy Lewandowski powiedziałby "przepraszam", gdyby kilka dni wcześniej jego kolega z drużyny nie narobił poważnego zamieszania szczerym wywiadem. Łukasz Skorupski mówił w nim o kulisach kłótni o państwowe pieniądze za awans z grupy na mundialu. I jak przyznał Lewandowski - wszystkich w drużynie to mocno zaskoczyło.
Początkowo dało się odczuć niedowierzanie, bo dziennikarze czekali na innego kadrowicza - Wojciecha Szczęsnego. To bramkarz był wyznaczony do rozmowy z mediami, ale najwidoczniej Lewandowski poczuł, że pewne sprawy trzeba wyjaśnić i zamknąć jeszcze przed pierwszym spotkaniem eliminacji mistrzostw Europy 2024.
- Chcę przeprosić kibiców, że jako kapitan nie powstrzymałem we właściwym momencie wydarzeń, które przeobraziły się w "aferę premiową" podczas mundialu w Katarze - wyznał kapitan kadry. - Od początku ta sprawa nie była dla nas poważna i realna. Mieliśmy jednak kilka okazji, żeby przerwać ten temat. Można to było inaczej załatwić, ale tak się nie stało. Zapłaciliśmy za to dużą cenę. Przeżyliśmy w Katarze świetne chwile, ale w sprawie premii nie zrobiliśmy wszystkiego, jak potrzeba - komentował piłkarz Barcelony.
Mimo że dalej nie poznaliśmy szczegółów zza kulis katarskich mistrzostw, to jednak doszło do przełomu. Lider drużyny wziął temat premii na siebie i na pewno słowa Lewandowskiego w jakimś stopniu oczyszczą atmosferę w reprezentacji, przynajmniej na razie.
A Kadra potrzebuje spokoju, bo w piątek rozegra jedno z najważniejszych spotkań eliminacji Euro 2024. Biało-Czerwoni zaczynają od meczu z Czechami. Ten rywal ma takie same cele, co polska drużyna, czyli wygrać grupę.
Wystarczy nam powodów do zmartwień, bo nowy selekcjoner i tak ma ich sporo. Fernando Santos już przed zgrupowaniem mógł pomachać "paragonem" kontuzjowanych graczy. Urazy wykluczyły z występów między innymi Kamila Glika czy Arkadiusza Milika. W tym tygodniu wypadli kolejni gracze - Jakub Piątkowski i Bartosz Bereszyński. Kłopoty ze zdrowiem mieli też Jan Bednarek i Sebastian Szymański.
Przy obecnej sytuacji kadrowej każdy zawodnik w kadrze jest na wagę złota. Prawda jest niestety bolesna - obrona reprezentacji jest w totalnej rozsypce. Mało tego: w dwóch formacjach - w obronie i pomocy - brakuje dotychczasowych liderów (Glika i Grzegorza Krychowiaka). Ktoś nowy będzie musiał wziąć na siebie odpowiedzialność i to już w najważniejszym meczu kwalifikacji.
Do tego dochodzi jeszcze dołek strzelecki Lewandowskiego. Kapitan kadry sam podkreśla, że jego forma nie jest najwyższa, co też potwierdzają liczby. W ostatnich dziesięciu spotkaniach ligowych w Barcelonie, "Lewy" tylko dwa razy trafiał do bramki rywali.
Ale Fernando Santos nawet na moment nie daje po sobie poznać, że coś wymyka mu się spod kontroli. Na pytania o problemy, sympatycznie zaśmiewa się pod nosem. - Myślę, że mam w głowie już 99 procent składu wyjściowego na mecz z Czechami - przekonuje Portugalczyk.
W Pradze zobaczymy nową drużynę, bez dotychczasowych wyjadaczy, która ma za sobą największą aferę w tym wieku. Po udanym Euro 2016 piłkarze reprezentacji mieli niemal status nietykalnych, kibice ich uwielbiali. Dziś jest zupełnie inaczej, bliżej im do wywoływania odwrotnych reakcji. Meczem z Czechami polscy zawodnicy mogą rozpocząć odbudowę dawnej reputacji.
Polska: Wojciech Szczęsny - Matty Cash, Jan Bednarek, Jakub Kiwior, Michał Karbownik - Nicola Zalewski, Damian Szymański, Karol Linetty, Piotr Zieliński, Jakub Kamiński - Robert Lewandowski.