Skandal w Holandii. "Te wszystkie materiały są niestety prawdziwe"
Do ogromnego skandalu doszło po czwartkowym meczu Ligi Konferencji Europy z AZ Alkmaar. Aleksandra Kalinowska z Legii Warszawa dokładnie opisuje, co stało się w Holandii.
"Te wszystkie materiały, które obejrzeliście po meczu są niestety prawdziwe. Tak, byliśmy przetrzymywani w strefie biznesowej a część piłkarzy ze sztabem i dziennikarzami nie mogła opuścić stadionu i wejść do autokaru. My dziś nie zaśniemy. Nie da się opisać tego wszystkiego, co się przez cały dzień działo" - przyznała Aleksandra Kalinowska.
Gdy zawodnicy Legii Warszawa próbowali przedostać się do klubowego autokaru, służby porządkowe nagle postanowiły zamknąć bramę wyjazdową. Powód był bulwersujący, bo w tym samym samym czasie stadion opuszczali kibice "Wojskowych".
Co więcej, ochrona miała prowokować warszawian. Doszło do zamieszek z udziałem przedstawicieli klubowej delegacji, w tym członków zarządu. Zachowanie funkcjonariuszy było wręcz niewytłumaczalne. Poturbowany został nawet właściciel polskiego klubu Dariusz Mioduski.
Zasławski przyznał również, że holenderska policja z nieznanych przyczyn zatrzymała Josue oraz Radovana Pankova. Na godz. 10:30 zaplanowano wylot legionistów do Polski. Na godz. 13:30 klub zwołał natomiast konferencję prasową.
- Służby zaczęły być bardzo agresywne do piłkarzy, członków sztabu i nawet prezesa Mioduskiego. Muszę powiedzieć, że został pobity nasz szef działu motorycznego Bartosz Bibrowicz, który otrzymał cios od policjanta. Prezes Mioduski nagrywał całe zdarzenie, telefon został mu wytrącony - relacjonował rzecznik prasowy Bartosz Zasławski na kanale youtube'owym "Prawda Futbolu".
Według rzecznika, AZ Alkmaar oczywiście nie był zamieszany w akcję służb porządkowych. Jak przekonywał, piłkarze i członkowie sztabu zachowywali się w sposób całkowicie normalny i nie mogli się spodziewać, że policja zareaguje w ten sposób.