Co chciał osiągnąć Hamas? "Zrobili kalkulację sił i kosztów"
Rankiem 7 października Hamas zaatakował Izrael kilkoma tysiącami rakiet, a bojownicy wdarli się do żydowskiego państwa od strony lądu i powietrza. Trwa kontratak Izraela. Jaki był cel liderów Hamasu? Jaka będzie przyszłość izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu? I jacy jeszcze gracze są stronami na Bliskim Wschodzie? Wyjaśnia to w rozmowie z WP ekspert PISM, Michał Wojnarowicz.
I. KTO JEST KIM W PALESTYNIE
Sebastian Łupak: Dlaczego Hamas zaatakował Izrael?
Michał Wojnarowicz, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych: Hamas to organizacja terrorystyczna i jednocześnie siła polityczna. Do realizacji swoich celów – deklarowanych jako niezależne państwo palestyńskie oraz walki o prawa i godność narodu palestyńskiego – jako narzędzi używa przemocy i terroru. Ścieżką jaką obrało więc przywództwo organizacji jest konfrontacja militarna.
Kim są ci przywódcy?
Przywódcą politycznym jest Ismail Hanija. Ale drugim skrzydłem Hamasu, poza politycznym, jest skrzydło wojskowe, czyli brygady al-Kassam. Ich mózgiem jest stojący za obecnymi operacjami Hamasu Mohammed Deif. To człowiek z długą karierą w Hamasie – organizował porwania i ataki samobójcze na autobusy izraelskie.
Deif przeżył kilka prób zamachu. W 2014 r. izraelski nalot zabił jego żonę i dwójkę dzieci. Izraelowi nie udało się go nigdy dopaść. Był pierwowzorem dla postaci palestyńskich dowódców w serialu "Fauda". To on jest odpowiedzialny za obecną konfrontację z Izraelem.
Czy Hamas rządzi Palestyną sam?
Hamas rządzi tylko częścią terytoriów palestyńskich. Jest jedną z dwóch najważniejszych organizacji palestyńskich – drugą jest al-Fatah, której szefem był przez lata Jaser Arafat, a obecnie Mahmud Abbas.
Czym się różnią?
Hamas od początku mocno torpedował drogę polityczną i dyplomatyczną w celu osiągnięcia porozumienia izraelsko-palestyńskiego, którą wybrał w pewnym momencie Fatah, jako kierujący Organizacją Wyzwolenia Palestyny. Hamas uznawał jako środki w walce o niepodległą Palestynę walkę zbrojną i terroryzm. I to Hamas był odpowiedzialny za zainicjowanie w latach 90. ataków samobójczych na terenie Izraela.
W 2006 roku Hamas wygrał wybory w Autonomii Palestyńskiej. Wywołało to kryzys polityczny i w efekcie udało mu się uzyskać umocowanie terytorialne
Jak do tego doszło?
W 2007 roku doszło do starć między Hamasem a Fatahem, w wyniku których Hamas przejął nad Strefą Gazy kontrolę militarną i usunął stamtąd władze Fatahu. Fatah rządzi na Zachodnim Brzegu Jordanu, uznając wcześniejsze porozumienia z Izraelem. Faktyczną władzę ma nad jego częścią, a część terenów kontroluje Izrael.
Obecnie więc w Autonomii Palestyńskiej formalnie mamy chaos instytucjonalny i dwuwładzę. Od 2006 roku nie było w Autonomii wyborów parlamentarnych. Prezydent Abbas rządzi od 2005 roku, również nie rozpisał już później wyborów prezydenckich. Nastąpiła dalsza erozja i tak słabych procesów demokratycznych. Legitymacja społeczna dla tych rządów jest słaba. Były próby porozumienia między Hamasem a Fatahem, ale ten proces zakończył się porażką. A Hamas również nie rządzi demokratycznie. W Strefie Gazy skonsolidował władzę, wyeliminował konkurencję i wolne media.
Jak wygląda życie w Strefie Gazy?
Żyją tam 2 miliony Palestyńczyków. To jest bardzo gęsto zabudowany teren, będący permanentnie na skraju katastrofy humanitarnej. Po 2007 roku Izrael, przy współpracy z Egiptem, objął to miejsce blokadą, kontrolował granicę lądową i morską, kontroluje przepływ towarów i ludzi. Hamas stworzył w Gazie południowy front konfliktu z Izraelem i prowadził ataki rakietowe i lądowe na państwo żydowskie m.in. z wykorzystaniem sieci tuneli.
Izrael je niszczy, ale – jak widać - nie wszystkie.
Przez ostatnich 16 lat trwała ciągła "wymiana uprzejmości" między Hamasem i Izraelem. Główną ich formą były ostrzały rakietowe i bombardowania.
Jednak po 2021 roku Hamas nieco się uspokoił. Uaktywniły się za to inne organizacje, jak np. Islamski Dżihad – kolejna grupa zbrojna. Ale ogólnie więcej konfrontacji było na Zachodnim Brzegu, niż w Strefie Gazy. To tam Izrael obawiał się eskalacji i tam trzymał swoje wojska. To nieco uśpiło czujność Tel Awiwu, jeśli chodzi o Gazę. Hamas wykorzystał słabość Izraela. A Izrael dał się zaskoczyć.
Dziś jest najdłużej urzędującym premierem Izraela, za którego kadencji doszło do największego ataku na to państwo od dekad, za którego kadencji napięcia między Izraelczykami a Palestyńczykami nasiliły się.
Ponieważ teraz rządzi dzięki koalicji swojego Likudu z takimi radykalnymi partiami jak Religijny Syjonizm i Żydowska Potęga, których liderami są Becalel Smotricz i Itamar Ben Gwir. Ci skrajnie nacjonalistyczni, fundamentalistyczni politycy reprezentują postawy antymuzułmańskie, antypalestyńskie, wręcz rasistowskie. I odpowiadają dziś m.in. za policję lub politykę na Zachodnim Brzegu.
II. IZRAEL. W KLESZCZACH PRAWICOWYCH RADYKAŁÓW
Do jakiego stopnia premier Izraela Benjamin Netanjahu jest winien tej wojny?
Netanjahu pierwszy raz został premierem w latach 90. XX w. Wtedy włączył się w proces pokojowy i kilka porozumień z Palestyńczykami wypracował. Był w tym pragmatykiem, a nie ideologiem. Z jednej strony reprezentował ostry kurs i był sceptyczny wobec powstania państwa palestyńskiego.. Był zwolennikiem silnej obecności wojskowej na terenach Autonomii i odgrodzenia się od niej murem, bo priorytetem było bezpieczeństwo Izraela. Starał się odsunąć konflikt od Izraelczyków przy użyciu różnych narzędzi czy to politycznych, czy też finansowych.
Na czym polega ich radykalizm?
Odrzucają jakąkolwiek możliwość samostanowienia Palestyńczyków. Wspierają osadnictwo żydowskie na terytoriach Zachodniego Brzegu Jordanu. Tam, gdzie miałoby powstać w przyszłości państwo palestyńskie, żydowscy osadnicy chcą mieszkać głównie z przyczyn ideologicznych i religijnych. Ale także dlatego, że żyje się tam po prostu taniej.
Dzisiejszy Izrael choć uznaje formalnie te terytoria za sporne, podkreśla ich związek z historią biblijną i starożytnym państwem Izrael. Dziś na Zachodnim Brzegu żyje pół miliona izraelskich obywateli. Są tam osiedla legalne z punktu widzenia izraelskiego prawa – bo już nie międzynarodowego. Ale są też i nielegalne - założone najczęściej przez radykalne grupy religijno-narodowe. Zajmują palestyńskie tereny, a armia izraelska musi ich bronić. Dochodzi do incydentów i starć z Palestyńczykami. Napędza to spiralę przemocy i frustracji.
W lutym 2023 r. w miejscowości Huwara żydowscy osadnicy spalili domy i samochody należące do Palestyńczyków. W atakach tych zginął jeden Palestyńczyk, a co najmniej 100 zostało rannych.
Poza tym fundamentaliści religijni z Izraela domagają się możliwości modlitwy na wzgórzu świątynnym w Jerozolimie, gdzie teraz stoi meczet Al-Aksa. Z perspektywy judaizmu to jest najświętsze miejsce żydowskiej religii, choć zdania rabinów co do możliwości modlitwy tam są podzielone. Muzułmanie go bronią jako swojego. Na tych emocjach gra Hamas. Mówi: nasze działania to nie atak na Izrael, tylko obrona miejsc świętych dla islamu.
III. KONFLIKT WEWNĘTRZNY W IZRAELU
Od kilku miesięcy Izraelem targa spór konstytucyjny, m.in. o wolność sądownictwa. Protestują nawet żołnierze. Czy Netanjahu, nie umiejąc opanować konfliktu wewnętrznego, pokpił sprawę obronności i bezpieczeństwa kraju?
To nie jest zero-jedynkowe. Mogło zawieść rozpoznanie, ale mogła zawieść też analiza. Nikt w porę nie połączył kropek i Izrael został zaskoczony. Mają świetne służby specjalne, ale może za bardzo uwierzyli w swoje umiejętności i trafność dotychczasowych osądów. Rzeczywistość to zweryfikowała.
Ale na pewno nie pomogła sytuacja wewnętrzna Izraela. Jest polaryzacja: my kontra oni. Społeczeństwo jest rozchwiane. Ludzie są na ulicach, broniąc wolnych sądów. Protestowali też ważni przedstawiciele wojska. Język debaty jest toksyczny. Kiedy władza walczy ze swoim własnym społeczeństwem, ma to wpływ na całość systemu i jego słabość, na zdolność do obrony przed wrogiem zewnętrznym.
Hezbollah ostatnio poszedł na dużą konfrontację z Izraelem w 2006 roku. Jest oczywiście w kontakcie z Hamasem, ale Hezbollah ma swoje cele i swoje kalkulacje. Nie jest tak, że z automatu włączą się do tej wojny. Na razie członkowie Hezbollahu ograniczają się do "gestów solidarności", ale nie wykorzystali całego swojego arsenału ani zdolności bojowych do ataku na Izrael. To jest gra interesów.
Izrael musi jednak uwzględnić w swoich kalkulacjach, że jeśli ruszy do operacji lądowej w Strefie Gazy, to Hezbollah może uderzyć z północy. To jest prawdopodobne.
Jaki wpływ na sytuację w regionie ma Arabia Saudyjska?
Kilka lat temu zaczął się proces normalizacji stosunków między Izraelem a Arabią Saudyjską (z udziałem USA). Władze saudyjskie – zwłaszcza książę Mohamed ibn Salman – stały się dość przychylne Izraelowi. Dużo się o tym przełomowym porozumieniu mówiło w ostatnich tygodniach.
Ale oczywiście w trakcie wojny Izraela ze Palestyńczykami z Hamasu państwa arabskie, w tym Arabia Saudyjska, nie mogą stanąć otwarcie po stronie Izraela. Dlatego plany normalizacji izraelsko-saudyjskiej muszą zostać odłożone.
IV. NIEUFNY SPOKÓJ. ARABSCY SĄSIEDZI IZRAELA
Hamas zaatakował z południa. Kogo Izrael ma za wroga na północy?
Hezbollah. To organizacja libańska, szyicka, powstała z inicjatywy Iranu w latach 80. XX w. Obecnie to wiodąca siła polityczno-wojskowa w niestabilnym politycznie Libanie.
Co jest na rękę Iranowi, który jest z kolei przeciwnikiem Arabii Saudyjskiej…
Ta normalizacja izraelsko-saudyjska miała antyirański wydźwięk. Iran na pewno na tym ataku Hamasu skorzysta. Wszystko, co uderza w Izrael jest na korzyść Iranu. Iran od lat wspiera Hamas pieniędzmi, uzbrojeniem i pomocą wywiadowczą.
Ale póki co ani Izraelczycy ani Amerykanie nie doszukują się winy Iranu i nie obwiniają go wprost za tę wojnę. To groziłoby pełnowymiarową eskalacją sytuacji na Bliskim Wschodzie. O ile premier Netanjahu od lat oskarżał Iran o destabilizację i ataki palestyńskie, o tyle teraz tego nie robi.
IV. CO W PRZYSZŁOŚCI ZROBI HAMAS?
Jak dotąd w walkach i nalotach zginęło co najmniej 1200 Izraelczyków i 900 Palestyńczyków. Tysiące ludzi zostały ranne. Izrael burzy kolejne domy i osiedla w Gazie, odciął wodę, prąd i dostawy żywności. Jeśli Hamas walczył o swoje państwo, to chyba poniósł porażkę?
Hamas chciał wzmocnić swoją władzę i pokazać, że przejmuje inicjatywę. Zrobił kalkulację sił i kosztów. To, że zginą bojownicy i cywile, jest wkalkulowane w tę operację. Terroryści z Hamasu pokazali, że są skuteczniejsi niż Fatah i że mogą odnieść sukces w walce z Izraelem. Przejęli dziesiątki zakładników izraelskich. Mogą ich używać jako żywych tarcz, albo wymieniać na swoich więźniów. Każdy żywy Izraelczyk jest walutą do wymiany.
W 2006 roku Palestyńczycy porwali izraelskiego żołnierza Gilada Szalita. Po pięciu latach negocjacji został on wymieniony na 10270 więźniów palestyńskich! Teraz więc Hamas może zażądać uwolnienia wszystkich palestyńskich więźniów.
Ale równocześnie wizerunek Hamasu to teraz wizerunek morderców, którzy zabili m.in. 260 młodych ludzi bawiących się na festiwalu muzycznym Supernova w Izraelu.
Taki mord z zimną krwią na niewinnych ludziach jest nie do zaakceptowania i zasługuje na najmocniejsze potępienie.
Ale oczywiście zaraz pojawiły się głosy pro-palestyńskie czy światowej antyizraelskiej lewicy, które mówią, że Izraelczycy też od lat zabijają Palestyńczyków.
A nie zabijają?
Wersja propalestyńska jest taka, że może nie w takiej jednorazowej masakrze, ale zabijają systematycznie i bezwzględnie. Że ten mord na Palestyńczykach jest po prostu rozciągnięty w czasie. Stronnicy sprawy palestyńskiej mówią, że każdy Izraelczyk, jako potencjalny żołnierz czy rezerwista, może być celem, a państwo Izrael nie ma prawa istnieć, bo w całości jest tylko projektem okupacyjnym ziem palestyńskich.
Już teraz wiadomości z Izraela są kontrowane obrazami palestyńskich dzieci w Strefie Gazy, zabitych lub rannych po nalotach izraelskich. Obie strony znów zaczną się przerzucać odpowiedzialnością.
V. JAKA PRZYSZŁOŚĆ NETANJAHU?
Czy Benjamin Netanjahu dzięki tej wojnie wzmocni swoją władzę?
Krótkoterminowo zadziałał "efekt flagi": wszystkie partie skupiły się wokół niego, jak zwykle się dzieje: rządzący danym krajem politycy uzyskują nadzwyczajne poparcie opozycji w sytuacji zagrożenia kraju.
Z drugiej strony Netanjahu kreował się na "Mr. Security", Pana Bezpieczeństwo…
Czyli człowieka, który mówił Izraelczykom, że przy nim u władzy nic im się nie stanie, państwo jest silne i się obroni…
…a teraz musi ponieść odpowiedzialność za tysiąc ofiar po stronie izraelskiej. Ale nie tylko on. To jest też odpowiedzialność generalicji czy ministerstwa obrony. Można przypuszczać, że przygotowania Hamasu trwały długo. A rok przed Netanjahu rządził inny rząd – premiera Ja’ira Lapida i Naftalego Bennetta. Śmiem twierdzić, że operacja Hamasu nie zaczęła być planowana w momencie, gdy w grudniu 2022 r. Netanjahu ponownie objął władzę, tylko wcześniej. To wskazuje na głębsze, systemowe problemy Izraela. Mimo wszystko polityczna przyszłość Netanjahu na dłuższą metę wydaje mi się raczej skończona.
*Michał Wojnarowicz - analityk Polskiego Instytut Spraw Międzynarodowych. Specjalizuje się w problematyce izraelsko-palestyńskiej.