Pierwszy taki przypadek na świecie. Ostrzega: Nie wróży nic dobrego
W Teksasie 1 kwietnia potwierdzono bezprecedensowy przypadek przeniesienia się wysoce zjadliwego typu wirusa ptasiej grypy A/H5N1 z bydła na człowieka. - Za jakiś czas możemy mieć duży problem z zakażeniami u ludzi - alarmuje wirusolog dr Tomasz Dzieciątkowski.
1. Mężczyzna zaraził się ptasią grypą od bydła
25 marca 2024 r. do Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zgłoszono przypadek 21-letniego Wietnamczyka, który prawdopodobnie podczas polowania zaraził się ptasią grypą A/H5N1. Mężczyzny nie udało się uratować. W 2023 r. przypadków zakażenia ludzi wirusem ptasiej grypy było znacznie więcej - m.in. 9-letnia mieszkanka Ekwadoru, 11-latka i jej ojciec z Kambodży, dwa przypadki pracowników fermy drobiu w Anglii, w Wietnamie - 123 przypadki.
Pierwsze doniesienia o ptasiej grypie wśród innych gatunków zwierząt dotyczyły kotów i fretek, potem m.in. fok, a następnie kóz w USA. Dla badaczy jednak jeszcze bardziej intrygujący okazał się przypadek mieszkańca Teksasu. 1 kwietnia 2024 r. amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) potwierdziły przypadek zarażenia człowieka wirusem A/H5N1 od bydła. Mieszkaniec Teksasu zgłaszał jedną dolegliwość - zapalenie spojówek. Infekcja przebiega u niego łagodnie, chory przyjmuje leki przeciwwirusowe i wraca do zdrowia. Nie ma powodu do obaw? Wręcz przeciwnie.
"Nie wróży to nic dobrego gatunkowi ludzkiemu" - pisze dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski w poście opublikowanym na Facebooku.
- Przez wiele lat mówiono, że problem grypy u bydła nie występuje. Tymczasem obecnie już w kilku stanach USA wykryto przypadki zakażeń u bydła wirusem ptasiej grypy A/H5N1 - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
- Przypadek infekcji u mężczyzny z Teksasu jest pierwszym takim przypadkiem na świecie, kiedy wirus ptasiej grypy przenosi się nie od ptactwa, ale z bydła na człowieka. Jest też o tyle specyficzny, że grypa standardowo przenosi się drogą kropelkową, zaś tutaj doszło do zatarcia oka i przedostania się wirusa na powierzchnię błony śluzowej oczu, a nie bezpośrednio do dróg oddechowych - wyjaśnia ekspert. Dodaje, że choć w podobny sposób może infekować grypa typu C, to nikt do tej pory nie wykazał takiej drogi transmisji w przypadku wirusa A/H5N1.
Opublikowany 30 marca 2024 r. raport WHO wskazuje, że od początku 2003 r. do 25 marca 2024 r. na całym świecie odnotowano 888 zakażeń ptasią grypą A/H5N1. Choroba spowodowała aż 463 zgony. Jak wyjaśnia dr Dzieciątkowski, taka zjadliwość wirusa nie jest zaskakująca z punktu widzenia nauki.
2. Ma niebezpieczny potencjał
25 marca trzy stany USA – Teksas, Kansas i Nowy Meksyk - zgłosiły, że krowy mleczne mają ptasią grypę. Cytowany przez Science Gregory Gray, epidemiolog z oddziału medycznego Uniwersytetu Teksasu, przyznaje, że to zjawisko budzi niepokój. Może wskazywać, że wirus potrafi już przemieszczać się między bydłem.
- Musimy się z tym uporać, ponieważ jeśli wirus będzie nadal mutował, może przenieść się na inne gatunki, w tym na ludzi. Być może już występuje u ludzi. Musimy po prostu trzymać rękę na pulsie - mówi epidemiolog.
Dr Dzieciątkowski nie ma wątpliwości: wirus sobie świetnie radzi.
- Kiedy nasz układ odpornościowy spotyka się z wirusem, który nie jest do niego zaadaptowany, zaczyna reagować zbyt nerwowo. Tak było na samym początku pandemii SARS-CoV-2 - mówi.
Dodaje też: - Zapalenia płuc wywoływane przez wirusa A/H5N1 są bardzo ciężkie. Upraszczając, można powiedzieć, że osoba zakażona może wręcz utopić się we własnym płynie przesączającym się z tkanek. Płuca wypełniają się płynem, co jest związane ze zbyt nasiloną reakcją układu odpornościowego, a chory się "topi".
- Gdyby prześledzić jego marsz przez ostatnie dwa-trzy lata, to w ubiegłym roku mówiliśmy o przypadkach zakażeń u kotów, potem pojawiły się chore fretki, a na przełomie roku zaczęliśmy obserwować masowe upadki wśród ssaków morskich - fok i lwów morskich na południowym Atlantyku. Pojedyncze przypadki odnotowano także w Kanadzie i na Alasce u niedźwiedzi - mówi dr Dzieciątkowski.
Dodaje, że coraz więcej gatunków ssaków zaraża się wysokozakaźnymi szczepami ptasiej grypy, w tym A/H5N1. To może dowodzić, że wirus adaptuje się do komórek ssaczych. - To niestety może wskazywać, że za jakiś czas możemy mieć duży problem z zakażeniami u ludzi - przyznaje ekspert.
3. Co jeżeli?
Jeżeli tak się stanie, może to oznaczać pandemię. Takiego zdania jest Unijna Agencja ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA).
"Jeśli wirusy ptasiej grypy A/H5N1 nabędą zdolność skutecznego rozprzestrzeniania się wśród ludzi, może nastąpić transmisja na dużą skalę ze względu na brak obrony immunologicznej przeciwko wirusom H5 u ludzi" - czytamy w raporcie opublikowanym przez EFSA w środę 3 kwietnia. W podobnym tonie wypowiada się WHO w opublikowanym 30 marca raporcie, wskazując, że "należy być zawsze gotowym na pandemię".
- Od dawna wszyscy wirusolodzy myśląc o kolejne pandemii, szykowali się na pandemię wywołaną przez ortomyksowirusy, czyli wirusy grypy. Taka liczba zakażeń wśród ssaków prędzej czy później przyniesie przełamanie bariery gatunkowej i będziemy mieli do czynienia z kolejną pandemią grypy - przyznaje dr Dzieciątkowski.
Czy to oznacza, że możemy spodziewać się podobnego scenariusza do tego z 2019 r.? Zdaniem eksperta nie do końca, choć prawdopodobnie wirus, podobnie jak SARS-CoV-2, z czasem stałby się mniej zjadliwy, a śmiertelność niższa niż wskazywana obecnie 52-procentowa.
- Wirusy grypy łączą się z komórkami docelowymi za pomocą kwasu sialowego występującego w drogach oddechowych. I są takie mutacje wirusów ptasiej grypy, które ułatwiają łączenie się w górnych drogach oddechowych, więc paradoksalnie nowe szczepy wirusa ptasiej grypy u ssaków będą powodowały raczej zapalenia oskrzeli niż płuc. Przebieg być może nie będzie tak groźny - wyjaśnia dr Dzieciątkowski.
Drugim plusem jest to, że mamy szczepionkę, która wymaga zaledwie adaptacji do nowych szczepów. Wreszcie mamy również leki działające na wirusy grypy, jesteśmy więc w znacznie lepszej sytuacji niż kilka lat temu. Jest tylko jedno "ale".
- Szacowałem, że taka pandemia grypy nastąpi w ciągu ok. 12-15 lat, dziś myślę, że ten czasokres może się skrócić o połowę. Tak więc za osiem lat, a może nawet wcześniej, możemy spodziewać się kolejnej pandemii - przyznaje wirusolog.